Przede wszystkim to, że jestem krzywa. Poza tym - składa się z kilku kawałków, nieudolnie połączonych szwami. Szwy są kiepskiej jakości i można je łatwo dostrzec. Trzeba więc odwrócić od nich uwagę. Czym się da. Perełkami, koronką, kwiatkami. Tak, zasłonimy szwy, żeby wszystko stwarzało pozory jednego, spójnego kawałka ;)
Z zewnątrz wygląda może na duży i nieco surowy, jednak w środku jest miękki i nawet przyjemny. Tylko - jak to z portfelem bywa -nie każdemu będzie dane go otworzyć.
Chwilowo panuje w nim względny porządek - ale obiecuję, nie długo! Wszak to tylko dlatego, że dopiero co się doń "przeprowadziłam".
Poza ty stwierdzam, że szycie torebek jest o niebo łatwiejsze niż szycie portfeli. Co z tego, że są mniejsze. Im mniejsze, tym więcej zabawy.Więc nieprędko uszyję kolejny.
A ten - oczywiście - recyklingowy :)
Ale już go chyba polubiłam, nawet pomimo jego wad ;)
A co o Tobie mówi Twój portfel?
Ina
Złote rączki! Super :)
OdpowiedzUsuńMam w domu zamszową spódnice i też zastanawiam się jak jej dać drugie życie....no ale dopóki mnie nie olśni, cierpliwie czekam :)
Portfel spójny z torbą. Co następne?;-)
OdpowiedzUsuńśliczny:) ja tam błędów nie widzę:) super
OdpowiedzUsuńMój mówi "Koci freak z Ciebie i oszukujesz, że jesteś młodsza niż w rzeczywistości" ;)
OdpowiedzUsuńfajne takie portfelowe DIY :) wciąż sobie obiecuję, że kiedyś nauczę się szyć, ale wciąż brakuje mi czasu